Na prośbę pana Krzysztofa ze stolika numer 4 w rogu sali po prawej temat OC i ceduł czy kart wozu.
Chciałbym dodać na wstępie jeszcze tylko tyle, że poprzedni wpis dedykuję w całości specjalistom, inżynierom i budowniczym z miasta mego, świętego czyli Częstochowy. ( szukam sponsora na bilet Dublin – Katowice ,bo może bym na otwarcie linii przybył 😉 i jakąś wymianę koszulek lub polarów zrobili, bo ponoć maja być ładne)
No więc OC mamy po 12min. Zjazdowe i wyjazdowe, chociaż czasem są takie zmiany, że nie mam w ogóle OC tylko tzw „czas dojścia” z zajezdni do przystanku minut 3 (słownie: trzy).
Do moich obowiązków przed wyjazdem należy sprawdzenie paneli bocznych czy są zamocowane poprzez kopnięcie butem (serio), sprawdzenie świateł, dzwonka, trąbki, wycieraczki, drzwi czy się otwierają i zamykają, mikrofonu. Wszystko sprawdzić razy dwa no bo w końcu dwie kabiny. Sprawdzić logbook’a czyli książkę serwisową(w której nic nie ma oprócz podpisów mechanika i kierowcy) czy podpisana przez mechaników i wyjazd.
Podczas zjazdu wjeżdżam „zatankować” piach, myjka jest tylko w poniedziałki, środy i piątki (oszczędność wody) i wóz na tor wskazany przez dyspozytora ustawić, oddać radio i biegiem do domu.
Awarie zgłaszamy przez radio i na tym koniec. Resztą papierkowej roboty (właściwie to komputerowej, bo wszystko e-mailami lata w powietrzu) zajmuje się dyspozytor. Nic nie wpisuję nic nie wypełniam. Jedyne raporty jakie wypisuje, to np. po wybiciu szyby, nagłym(awaryjnym) hamowaniu – niektórzy kilka w tygodniu inni raz na rok ;), i innych nietypowych zdarzeniach, podczas których mogły zostać „uszkodzone” inne osoby.A to wszystko w celu zabezpieczenia siebie i firmy w przypadku roszczeń ze strony osób, które własnie mogły być uszkodzone.
Zawsze po każdym hamowaniu oferowana jest pomoc służb medycznych. Zasadniczo włączam mikrofon i mówię : Sorki ziomale za hamulec. Jak ktoś się przewrócił proszę dać mi znać i wezwiemy ambulans. Czekam 5sek i odjazd. Nikt nigdy się nie skarży 😉 bo to kosztuje . I taki delikwent przychodzi za pół roku i mówi, że tego i tego dnia było hamowanie i on się przewrócił i wybił oko. A wtedy mu pani wyciąga kwit i czyta: pomoc była oferowana, nikt nie skorzystał. Następny proszę…..
Robota dla głupich, nie?! Popchać trochę joystick, ponaciskać przyciski, 9h dupę płaszczyć na fotelu i jeszcze za to płacą. Wariactwo normalnie.
Dzięki za temacik. Prawdą jest, że ludzie patrząc z boku na motorniczego mają takie odczucia. Siedzi nic nie robi i jeszcze mu płacą. Potem wielu trafia za stery i po roku czasu załamanie psychiczne. OC – podobne jak moje, ale ja mam często więcej pisania.
A co to jest oc?
Pozdro z wakacji, pod czestochowa btw…
Obsługa codzienna. Od wyłączenia na trasie masz w tym czas na wjazd na bramę, na kanał, piechotka do brygadzisty z kartą usterek pojazdu, oddanie karty drogowej i książki pojazdu do dyspozytora, minuta na sprawdzenie następnej służby (ew. zmiany), zapoznanie się z zarządzeniami i poleceniami prezesa i faksami z zew. instytucji na tablicy ogłoszeń (koszenie trawy, malowanie słupów, itp.). W Gdańsku dają na to 5 minut. Na dodatkach 5 przezd i 5 po zjeździe. Szał ciał. Dobrze, że mój zakład mały to i wszędzie blisko ale na takim Żoliborzu (patrz: krzycho77) czy Mokotowie to pięć minut byłoby mało.
@ Herbatnik…. : Na R1 Wola mają wydłużone OC chyba do 20 min bo po zjeździe manewrują na placu , ustawiając wagony. W Gdańsku 5 min to prawie nic na OC, moim zdaniem problem należy zgłosić do SIP-owca.
W Gdańsku dobre jest to, że na zajezdni Nowy Port tych 5 minut w zupełności wystarcza (z końca zakładu idzie się minutę na dyspozytornię), zaś we Wrzeszczu jest bardzo duży brak zgrania załogi. Ale powinno być 10 minut, bo czasami, stojąc na bramie, robi się trochę nerwowo, zaplecze nie ma czasu nawet przetaczać wagonów a ZTM potrafi zrzucić 9-11 zjazdów w ciągu 5 minut. I weź tu zrób chociażby OC podwozia w takich warunkach…