Któregoś pięknego dnia mechanicy poinformowali managera o straszliwej zbrodni przeciwko nim. Mianowicie ktoś z kierowców przykleja pod pulpit gumy nie nadające się do żucia tylko do wyplucia. Pewnie teraz będą sprawdzali DNA lub co najmniej odcisk zębów i znajdą sprawcę.
Tak wygląda notka.
No i chyba wojna się zaczęła. Panowie naprawiacze nie pozostali nam dłużni. Kilka dni później wsiadałem do tramwaju i znalazłem fotel motorniczego w bardzo nie wygodnej pozycji. Zgięty w pół i pchnięty maksymalnie do przodu. Ktoś się musiał trochę natrudzić. Pstryknąłem fotkę, wrzuciłem na fejsa i pół godziny później musiałem stawić się u dyspozytora z oryginałem zdjęcia. Ktoś z mechaników będzie mieć przechlapane.
A na jakiej niby podstawie oni stwierdzili, że te gumy nie nadają się już do żucia? Organoleptycznie? Może to jeszcze całkiem dobre gumy są, hm?