Godzina 4 minut 5 budzik zadzwonił.Jak to miło wstać w piękny śnieżny pierwszy dzień wiosny.
Zaraz z rana koło centrum przyplątało się trzech kolesi lekko pijanych.Zaczęli grać na fletach.Właściwie to dmuchać bo nie można tego było nazwać muzyką.Baardzo mnie to denerwowało.Na szczęście niebawem wysiedli.Od ósmej rano non-stop jeździli kałamarze, bo to dziś dzień wiosny i wszyscy jeździli do kin, teatrów i na inne występy.Jedni wysiadali inni wsiadali, normalnie cały czas komplet.Dziś też jeździła cyganka z mały dzieciakiem i znów sobie grała.Szkoda, że ciągle te same melodie „Czarne oczy” i „Kalinka”.Chyba ją poproszę o zmianę repertuaru.Dziewczyna chyba już mnie rozpoznaje bo nawet się dziś do mnie uśmiechnęła i pomachała.
A później to już tylko jazda jazda i jazda.Na mieście nawet był spokój mimo opadów śniegu.Widziałem tylko dwie kolizje.Chyba się wszyscy przestraszyli i jeździli ostrożnie,a pierwszy pług wyjechał dopiero o godzinie dziewiątej.