Dziś było miło ,ciepło, słonecznie i w ogóle. Zaraz z rana miałem okazje poczuć się jak Kubica w swoim bolidzie albo Hołowczyc. Wzdłuż linii tramwajowej na krótkim odcinku (3 przystanki) biegnie też linia autobusowa. Spotkaliśmy się z kierowcą na światłach.Wymiana spojrzeń, błysk w oku machnięcie ręką i start.Zielone się zaświeciło.Mocno złapałem się pulpitu, pedał w podłogę. Bałem się, żeby liniowy nie wybił bo by huk był i bym stracił prędkość.Na szczęście wóz był całkiem niezły.Spojrzałem przez lewe ramię i zobaczyłem doganiający mnie autobus.Przystanek.Szybka wymiana pasażerów i znów ogień.No i wysunąłem się na prowadzenie bo jakiś pieszy załączył sygnalizację sterowaną.Torowisko wydzielone to się nie muszę zatrzymywać a busik stanął i koniec.Wygrałem wyścig.Pomachałem mu i rozjechaliśmy się w swoich kierunkach.(pozdrowienia dla Waldka)Mam nadzieje, że pasażerowie się cieszyli bo szybciej trochę pojechali przez krótki moment 😀
No i znów cały dzień jeździli harmoniści.Ale jakieś podejrzane typy to były.Źle im z oczu patrzało.
Kawka wypita, kanapki zjedzone, gazetka przeczytana.No i do domku.