…i wylądowaliśmy na Antarktydzie. Powietrze przywitało nas temperaturą minus 17, potrzebowałem maski tlenowej do oddychania, żeby nabrać cennego tlenu zmieszanego z azotem i innymi gazami tuż na schodach samolotu. Później tylko przywitanie przez panów wojskowych co nam paszporty sprawdzili, bo w pingwinowie porządek musi być 😉 i jazda do swojego iglo.
Na zewnątrz temperatury
panowały straszne a na ulicach widziałem bezprzewodowe grzejniki
Ech ta technologia na południu świata. Nie to co tu w ajRlandi.
Poodwiedzałem znajome pingwiny i lwy morskie. Trochę żeśmy tranu wypili co by zdrowszym być. Nie omieszkałem odwiedzić lokalnej pizzerii 4 razy 😉 i KFC, bo tu na wyspach kurczaki smakują do dupy ale tam daleko są przepyszne.
I tak przeleciało 11 dni na mrozie. A mogłem wybrac inny kierunek i temperaturę ponad 20stopni ale po co 😉 przecież czasem trzeba się wychłodzić, żeby wszystkie bakterie wirusy i inne zarazy wymrozi. Taka krio terapia za darmo.
To trafiłeś w sezon. :))))